Dzisiaj razem z
Sabiną byłyśmy na praktykach w redakcji portalu zw.pl. Nie raz słuchałyśmy o
pracy dziennikarza, za to po raz pierwszy mogłyśmy same przekonać się jak to w
praktyce bywa. Zadanie nie było łatwe. Dwie sondy, dwa artykuły i relacja z
przedstawienia, a na wszystko 6 godzin. Wdaje się dużo, lecz każdej rzeczy
poświęcić trzeba było dość dużo czasu, więc te sześć godzin minęło jak
jedna.
Godzina 8:00 - nikogo nie
ma.
Godzina 8:06 - pojawia się
jeden z pracowników. Hmm spóźnienia u dziennikarzy zdarzają się często, gdyż w
ich dziedzinie każda minuta się liczy.
Zostałyśmy oprowadzone po
redakcji i poznałyśmy wszystkich pracowników. Ekipa bardzo sympatyczna i sądzę,
że dobrze im się ze sobą współpracuje.
Godzina 8: 24 - zabieramy
się za układanie pytań do sond. Niby łatwa sprawa, ale to tylko pozory. Najpierw
musiałyśmy przejrzeć wszystkie materiały na dany temat by mieć jakieś rozeznanie
w sprawie, sięgnął do dokumentów prawnych by nie strzelić jakiejś gafy.
Godzina
9: 13 - czas na artykuł. Najpierw zabrałyśmy się za ten o okrutnym traktowaniu
psów. Sprawiał nam on trochę trudności, dlatego zajęło nam to trochę czas, a w
sumie prawie godzinkę.
Godzina 10: 08 - kończymy
pierwszą część artykułu i powoli zbieramy się do wyjścia by zrobić
sondy.
Godzina 10: 35 - nasze
liceum. Robimy sondę o ustawie, która ma zlikwidować niezdrową żywność ze
sklepików szkolnych. W naszej szkole jest bardzo ciemno, więc operator kamery
musiał posłużyć się lampą, by obraz był widoczny. Sądziłam, że będzie to łatwe
zadanie, jednak się myliłam. Gdy tylko chwyciłam mikrofon i zobaczyłam czerwona
lampkę na kamerze przeżyłam szok. Nie wiedziałam, które pytanie zadań
najpierw, które później, a na dodatek ciągle przejmowałam się tym jak przed
kamerą wyglądam. Kolejnym kłopotem było dla mnie to, że wiele osób nie chciało
odpowiadać na pytania, czułam się troszkę zbita z tropu, gdy ktoś odwracał się w
drugą stronę, uciekał, w niektórych wypadkach nawet w biegu. Rozbawiła mnie
sytuacja, gdy uczniowie chowali się w szatni byleby tylko uniknąć odpowiedzi.
Cieszę się jednak, ze były też takie osoby, które wypowiedziały się i wcale nie
były to jakieś popisy. Przyznać też muszę, że młodzież gimnazjalna chętniej i
odważniej udzielała wywiadu, niż młodzież licealna.
Godzina 10: 55 - sklepik
szkolny. Chciałam też zadać kilka pytań pani sprzedającej w sklepiku, bo to
głównie o jej miejsc pracy chodziło w sondzie. Trudno było namówić panią by
odpowiedziała na te trzy pytania, lecz jestem z siebie dumna gdyż mi się udało i
zajęło nam to zaledwie pięć minut.
Godzina 11: 02 - pod
11.stką. O zdanie chciałam tez zapytać naszą panią od biologii, lecz ta wymigała
się tym, że jest pochłonięta prowadzeniem lekcji. Cóż..Klasa poradziłaby sobie
sama podczas oglądania filmu gdyby pani wyszła na trzy minutki.
Godzina 11: 05 - przed
szkołą nagrywamy "setkę", czyli króciutki wstęp do sondy. Bałam się, że będziemy
musieli to dublować kilkanaście razy, gdy przy pierwszym nagraniu zaczęłam się
śmiać, no, ale dzięki Bogu tak nie było.
Godzina 11: 10 - udajemy
się w kierunku rynku gdzie zaczynamy nagrywać drugą sondę, a mianowicie tą o
katowaniu psów. Sabina ma trochę poważniejszy temat, ale uważam, że wyszedł
bardzo dobrze. Starsi ludzie chętniej odpowiadali na pytania i mieli dosyć dużo
wiedzy by wypowiedzieć się na ten temat. Niektóre starsze panie były strasznie
empatyczne i bardzo miło się ich słuchało. A opowieść pani, która opowiadała o
przytulaniu przybłąkanych kotków była bardzo urocza. Dobrze, że prócz tych
strasznie taktujących zwierzę ludzi są też ich przeciwnicy.
Godzina 11: 30 - znajdujemy
się w gimnazjum nr 2. Pytamy tam kilku uczniów i pana woźnego, co sądzą o
sprawie z psami, kilku kolejnych i nauczycielkę biologii o zdrową żywność. Gdy
już to zrobiliśmy poszliśmy do auli zrobić relację z spektaklu. Przedstawienie
kończy się około 12: 45, kiedy to zbieramy się za przeprowadzenie wywiadu z
jedną z Pań organizatorek.
Godzina 13: 03 - jesteśmy
ponownie w redakcji. Mamy do dokończenie jeden artykuł + tytuł i drugi artykuł,
którego w ogóle nie zaczęłyśmy + tytuł. No i oczywiście pan Michał zabiera się
za montaż, która na nasze szczęście nie znalazł się na naszej liście
zadań:)
Godzina 13: 13 - mamy
skończony pierwszy artykuł i trzy zdania nowego.
Godzina 13: 25 - mamy 6
zdań.
Godzina 13: 26 -
stwierdzamy, że musimy ostro zabrać się do pracy.
Godzina 13: 48 - artykuł
gotowy. Pozostaje tylko wymyślenie tytułów, co sprawia nam najwięcej
trudności.
Godzina 13: 53 - „Brutalu
czy Ci nie żal?" / "Hau hau!" / "Wschowa hau" / Brutalu czy Ci nie żal?" /
"Brutalu czy Ci nie żal?". Sabina nie chciała zgodzić się na
brutala.
Godzina 13: 58 -
„Wschowskie hau" no i mamy tytuł oraz wszystko skończone przed
czasem.
Myślę, że nam się udało,
choć z tekstów zadowolona nie jestem. Nie są takie nasze... Wydaje mi się, że
każdy mógłby to napisać. Może słusznie może nie. Przekonałam się dziś, że praca
dziennikarza nie jest łatwa, nawet w takich małych miasteczkach. No, ale nie
zniechęciło mnie to i dalej pójdę w tym kierunku, lecz bardziej opowiada mi
pisanie tekstów, samemu. Pisanie tekstu razem z kimś innym jest przyjemne, lecz
myślę, że nie jest to wtedy tak bogaty tekst. Gdybym te dwa artykuły napisała
wyglądałyby one zupełnie inaczej. Myślę, że Sabina ma tak samo i następnym razem
tak zrobimy. Utwierdziłam się dziś w przekonaniu, że właśnie to chcę robić w
życiu, choć wiem, że łatwo nie będzie. Ludzi chętnych do dziennikarstwa jest
wiele, a pewnie nieznacznej ilość uda się wybić i stać się kimś, kim
chcielibyśmy w przyszłości być. Wiem, że niejedno trzeba poświęcić by coś
osiągnąć i wiem, że mnie to czeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz