niedziela, 27 stycznia 2013

Praktyki w zw-Angelika

Dzisiaj razem z Sabiną byłyśmy na praktykach w redakcji portalu zw.pl. Nie raz słuchałyśmy o pracy dziennikarza, za to po raz pierwszy mogłyśmy same przekonać się jak to w praktyce bywa. Zadanie nie było łatwe. Dwie sondy, dwa artykuły i relacja z przedstawienia, a na wszystko 6 godzin. Wdaje się dużo, lecz każdej rzeczy poświęcić trzeba było dość dużo czasu, więc te sześć godzin minęło jak jedna.
Godzina 8:00 - nikogo nie ma.
Godzina 8:06 - pojawia się jeden z pracowników. Hmm spóźnienia u dziennikarzy zdarzają się często, gdyż w ich dziedzinie każda minuta się liczy.
Zostałyśmy oprowadzone po redakcji i poznałyśmy wszystkich pracowników. Ekipa bardzo sympatyczna i sądzę, że dobrze im się ze sobą współpracuje.
Godzina 8: 24 - zabieramy się za układanie pytań do sond. Niby łatwa sprawa, ale to tylko pozory. Najpierw musiałyśmy przejrzeć wszystkie materiały na dany temat by mieć jakieś rozeznanie w sprawie, sięgnął do dokumentów prawnych by nie strzelić jakiejś gafy.
Godzina 9: 13 - czas na artykuł. Najpierw zabrałyśmy się za ten o okrutnym traktowaniu psów. Sprawiał nam on trochę trudności, dlatego zajęło nam to trochę czas, a w sumie prawie godzinkę.
Godzina 10: 08 - kończymy pierwszą część artykułu i powoli zbieramy się do wyjścia by zrobić sondy.
Godzina 10: 35 - nasze liceum. Robimy sondę o ustawie, która ma zlikwidować niezdrową żywność ze sklepików szkolnych. W naszej szkole jest bardzo ciemno, więc operator kamery musiał posłużyć się lampą, by obraz był widoczny. Sądziłam, że będzie to łatwe zadanie, jednak się myliłam. Gdy tylko chwyciłam mikrofon i zobaczyłam czerwona lampkę na kamerze przeżyłam szok. Nie wiedziałam, które pytanie zadań najpierw, które później, a na dodatek ciągle przejmowałam się tym jak przed kamerą wyglądam. Kolejnym kłopotem było dla mnie to, że wiele osób nie chciało odpowiadać na pytania, czułam się troszkę zbita z tropu, gdy ktoś odwracał się w drugą stronę, uciekał, w niektórych wypadkach nawet w biegu. Rozbawiła mnie sytuacja, gdy uczniowie chowali się w szatni byleby tylko uniknąć odpowiedzi. Cieszę się jednak, ze były też takie osoby, które wypowiedziały się i wcale nie były to jakieś popisy. Przyznać też muszę, że młodzież gimnazjalna chętniej i odważniej udzielała wywiadu, niż młodzież licealna.
Godzina 10: 55 - sklepik szkolny. Chciałam też zadać kilka pytań pani sprzedającej w sklepiku, bo to głównie o jej miejsc  pracy chodziło w sondzie. Trudno było namówić panią by odpowiedziała na te trzy pytania, lecz jestem z siebie dumna gdyż mi się udało i zajęło nam to zaledwie pięć minut.
Godzina 11: 02 - pod 11.stką. O zdanie chciałam tez zapytać naszą panią od biologii, lecz ta wymigała się tym, że jest pochłonięta prowadzeniem lekcji. Cóż..Klasa poradziłaby sobie sama podczas oglądania filmu gdyby pani wyszła na trzy minutki.
Godzina 11: 05 - przed szkołą nagrywamy "setkę", czyli króciutki wstęp do sondy. Bałam się, że będziemy musieli to dublować kilkanaście razy, gdy przy pierwszym nagraniu zaczęłam się śmiać, no, ale dzięki Bogu tak nie było.
Godzina 11: 10 - udajemy się w kierunku rynku gdzie zaczynamy nagrywać drugą sondę, a mianowicie tą o katowaniu psów. Sabina ma trochę poważniejszy temat, ale uważam, że wyszedł bardzo dobrze. Starsi ludzie chętniej odpowiadali na pytania i mieli dosyć dużo wiedzy by wypowiedzieć się na ten temat. Niektóre starsze panie były strasznie empatyczne i bardzo miło się ich słuchało. A opowieść pani, która opowiadała o przytulaniu przybłąkanych kotków była bardzo urocza. Dobrze, że prócz tych strasznie taktujących zwierzę ludzi są też ich przeciwnicy.
Godzina 11: 30 - znajdujemy się w gimnazjum nr 2. Pytamy tam kilku uczniów i pana woźnego, co sądzą o sprawie z psami, kilku kolejnych i nauczycielkę biologii o zdrową żywność. Gdy już to zrobiliśmy poszliśmy do auli zrobić relację z spektaklu. Przedstawienie kończy się około 12: 45, kiedy to zbieramy się za przeprowadzenie wywiadu z jedną z Pań organizatorek.
Godzina 13: 03 - jesteśmy ponownie w redakcji. Mamy do dokończenie jeden artykuł + tytuł i drugi artykuł, którego w ogóle nie zaczęłyśmy + tytuł. No i oczywiście pan Michał zabiera się za montaż, która na nasze szczęście nie znalazł się na naszej liście zadań:)
Godzina 13: 13 - mamy skończony pierwszy artykuł i trzy zdania nowego.
Godzina 13: 25 - mamy 6 zdań.
Godzina 13: 26 - stwierdzamy, że musimy ostro zabrać się do pracy.
Godzina 13: 48 - artykuł gotowy. Pozostaje tylko wymyślenie tytułów, co sprawia nam najwięcej trudności.
Godzina 13: 53 - „Brutalu czy Ci nie żal?" / "Hau hau!" / "Wschowa hau" / Brutalu czy Ci nie żal?" / "Brutalu czy Ci nie żal?". Sabina nie chciała zgodzić się na brutala.
Godzina 13: 58 - „Wschowskie hau" no i mamy tytuł oraz wszystko skończone przed czasem.
Myślę, że nam się udało, choć z tekstów zadowolona nie jestem. Nie są takie nasze... Wydaje mi się, że każdy mógłby to napisać. Może słusznie może nie. Przekonałam się dziś, że praca dziennikarza nie jest łatwa, nawet w takich małych miasteczkach. No, ale nie zniechęciło mnie to i dalej pójdę w tym kierunku, lecz bardziej opowiada mi pisanie tekstów, samemu. Pisanie tekstu razem z kimś innym jest przyjemne, lecz myślę, że nie jest to wtedy tak bogaty tekst. Gdybym te dwa artykuły napisała wyglądałyby one zupełnie inaczej. Myślę, że Sabina ma tak samo i następnym razem tak zrobimy. Utwierdziłam się dziś w przekonaniu, że właśnie to chcę robić w życiu, choć wiem, że łatwo nie będzie. Ludzi chętnych do dziennikarstwa jest wiele, a pewnie nieznacznej ilość uda się wybić i stać się kimś, kim chcielibyśmy w przyszłości być. Wiem, że niejedno trzeba poświęcić by coś osiągnąć i wiem, że mnie to czeka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz