poniedziałek, 29 października 2012

Impreza na lekcji wychowawczej

Przypominam, że jutro na lekcji wychowawczej robimy ujęcia do reklamy zdrowego odżywiania. Osoby wybrane do filmu są proszone o przywdzianie "imprezowych" ubrań - im będzie Was więcej, tym lepiej. Na lekcji polskiego  - po "Sonetach" przechodzimy do "Kordiana".

niedziela, 28 października 2012

"Polowanie na ulicy"- kolejna relacja z praktyk w zw.pl


We wtorek pojawiło się pytanie kto zaszczyci swoją osobą redakcje ZW. Według listy jasno wynikało, że to właśnie ja i Michalina jesteśmy tymi wybrankami. Nasze spojrzenia ku sobie mówiły wszystko „tylko nie my”. To dziwne ale pierwszą moją myślą nie było to czy sobie poradzę, ale to w co się ubiorę :) Rano prosto z PKSu szybkim krokiem poszłam pod redakcje ZW, gdzie czekała już zmarznięta Misia. Wraz z otworzeniem drzwi obudził się we mnie strach i dopiero wtedy zadałam sobie pytanie czy dam rade. Gdy usłyszałam temat na sondę i materiał, który miałyśmy zrealizować naprawdę bardzo się ucieszyłam. Nie spodziewałam się jednak tego, że aby napisać artykuł o ćwiczeniach w Staszicu będziemy musiały tam zadzwonić. Padło na mnie, bo jak określiła to Misia ja jestem bardziej wygadana i na pewno dam sobie rade. Zadzwoniłam i ku memu zdziwieniu, rzeczywiście dałam rade. Gdy napisałyśmy wstępy do obu artykułów udaliśmy się do I zespołu szkół; korzystając z tego, że ćwiczenia jeszcze się nie rozpoczęły postanowiliśmy nagrać wstęp… cztery podejścia i żadne z zadowalającym skutkiem, więc stwierdziliśmy, że bez tego też będzie ok. Pytania przygotowane, ale dla organizatorów, a nie dla pana dyrektora. Szybko w głowie, stojąc już przed kamerą, przekształcałam pytania tak aby móc zadać je panu Damianowi. Trudniejsze jednak okazało się przepytanie pana Kamila, głównie dlatego, że dowiedziałyśmy się o tym dosłownie kilka sekund przed nagraniem, w dodatku ta wypowiedź, a co się z tym wiąże zadane przeze mnie pytania, miały być dla niego swego rodzaju reklamą. Na sondę zostało nam niewiele czasu, więc o chwili przerwy nie było nawet mowy. Na początku grzecznie i kulturalnie podchodziłam do ludzi i pytałam czy mogę zadać kilka pytań, uprzedzając przy tym o co chcę zapytać. W wielu przypadkach spotkałam się jednak z odmową, dlatego wraz z Misią stojącą za kamerą, przyjęłyśmy strategię polowania na przechodniów. Wypatrywałyśmy potencjalną ofiarę i zadawałyśmy pytania z zaskoczenia, ta będąca w lekkim szoku odpowiadała. A swoją drogą naprawdę zabawnie wyglądają ludzie, którzy w pośpiechu przechodzą na drugą stronę ulicy, albo w popłochu wchodzą do sklepów, bądź też kamienic i czekają tam tak długo, aż sobie pójdziemy z kamerą i mikrofonem. Czyżby to rzeczywiście było polowanie?
Jedno jest pewne, niezapomniane emocje i doświadczenie, które zdobyłyśmy warte było zachodu :)
Emila

Drzemał w nas strach - praktyki w zw.pl

   Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego wychowawca poinformował nas, że każdy będzie miał możliwość sprawdzenia się w roli dziennikarza i uczestniczenia w zajęciach praktycznych w redakcji zw.pl. Po tej wiadomości czułam strach i jego obecność towarzyszyła mi aż do dnia, w którym udałam się razem z Emilką na praktyki.
16 października, podczas jednej z lekcji, dowiedziałyśmy się, że następnego dnia czekać nas będą zajęcia w redakcji. Przestraszyłyśmy się i na samą myśl o podjęciu praktyk zastanawiałyśmy się czy jest jakaś możliwość, aby ich uniknąć. Z drugiej strony chciałyśmy mieć to już za sobą.. Mój wieczór był niespokojny i pełen stresu. Zastanawiałam się czy podołam wymaganiom i poradzę sobie w roli dziennikarza.
   Następnego dnia, o poranku spotkałyśmy się z Emilką pod drzwiami redakcji. Stojąc przed budynkiem czułyśmy się niepewnie i trzęsły nam się nogi, nie tylko z zimna. Po niespokojnej nocy zdenerwowanie nadal nas nie opuszczało. W okolicach godziny 8:00 zjawił się redaktor naczelny zw.pl i przedstawił nasze miejsce pracy oraz oprowadził nas po wszystkich pomieszczeniach budynku. Później przedstawił nam wstępnie tematy nad którymi pracowałyśmy. Uzupełniał informacje przydatnymi dla nas wskazówkami przez następne pół godziny, aby pomóc nam w pracy. My sporządzałyśmy notatki i spoglądałyśmy na siebie przestraszonym wzrokiem. Po takim wstępie  zajęłyśmy się tematem dotyczącym rozgrywek paintballowych w I Zespole Szkół im. Stanisława Staszica, który od razu wydał się być interesujący. Przy tym zadaniu pojawiła się komplikacja.. Nie miałyśmy wyboru i musiałyśmy zatelefonować do szkoły, w której miały odbyć się zawody, co wiązało się z dodatkowym stresem. Wybór padł na Emilkę. W tym czasie znalazłam informacje na temat rozgrywek paintballowych w internecie i rozpoczęłam pisanie artykułu. Emilka skupiła się na pytaniach do organizatorów manewrów w liceum i sondy ulicznej na temat działalności kina we Wschowie. Pierwsza godzina minęła niewiarygodnie szybko. Do redakcji przychodzili kolejno różni pracownicy mile witając się z nami. Około godziny 10:30 ukończyłyśmy wstępy naszych artykułów, pytania do wywiadów oraz sondy. Byłyśmy zdziwione, że miałyśmy czas na odpoczynek. Jednak był on krótki i zaraz po nim wybrałyśmy się do liceum w celu sfilmowania wydarzenia jakie miało tam miejsce dla uczniów szkoły. Ze względu na to, że impreza składała się z dwóch części, zaraz po obecności w szkole przemieściliśmy się do parku wolsztyńskiego. Czas mijał niesamowicie prędko, a nam została jeszcze do przeprowadzenia sonda uliczna.. Po skontrolowaniu czasu w mgnieniu oka znalazłyśmy się razem z panem Rafałem Klanem na ulicach miasta. Emilka po wizycie w liceum nie miała już problemu z wystąpieniem przed kamerą, więc zadawanie pytań obcym ludziom nie sprawiało jej kłopotów. Jednak zaczepianie przechodniów okazało się krępujące. Niektórzy ludzie odpowiadali chętnie, ale zdarzali się tacy, którzy w zabawny sposób unikali kamery lub kategorycznie odmawiali uczestnictwa w sondzie. Udaliśmy się również do naszej szkoły, gdzie odpowiedzi na zadane pytania udzieliła nam pani wicedyrektor Joanna Ocieczek oraz kilku przypadkowych uczniów. Podczas sądy pojawił się problem, z którym trudziliśmy się do końca. Mikrofon utrudniał nam pracę i odmawiał posłuszeństwa. Nikt do końca nie wiedział co się dzieje, a głos wciąż zanikał.. To było zastanawiające i momentami dobijające.. Na szczęście większa część wypowiedzi została nagrana. Po powrocie do redakcji spostrzegłyśmy się, że zostało nam niewiele czasu, a do ukończenia były jeszcze dwa artykuły. Na dodatek okazało się, że pominięta została setka, którą miałyśmy nagrać do sondy ulicznej. Emilka wróciła na ulice miasta z redaktorem naczelnym zw.pl w celu uzupełnienia materiału, a ja kończyłam w spięciu dwa artykuły. Po przepisaniu ich na komputer uznałyśmy naszą działalność na zakończoną. Niestety nie zdążyłyśmy uporać się ze wszystkim do godziny 14:00, ale podjęta próba zajęć praktycznych podobała nam się.
   Emilka bardzo dobrze sprawdziła się w roli reportera i wystąpienie przed kamerą nie stanowiło dla niej żadnego problemu, a mi miło pracowało się na stanowisku kamerzysty, gdyż wzbraniałam się wystąpienia jako reporter. Przeżyte doświadczenia pomogły nam w pokonaniu strachu i lęku przed wyzwaniem. Wrażenia jakie odniosłyśmy są jak najbardziej pozytywne :)

Michalina K.

„Pierwsze koty za płoty”, czyli praktyki w zw

Pomimo, że od praktyk w redakcji w zw.pl minął już miesiąc, to bardzo dobrze pamiętam ten dzień. We wtorek nie odczuwałam większego stresu ,ale za to w nocy nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym co czeka mnie jutro, czy zdołam wykonać to o co mnie poproszą , czy wykażę się jako dziennikarka. Kiedy razem z Ola szłyśmy do redakcji, całą drogę rozmawiałyśmy o tym co mogłybyśmy zrobić,a by się tam nie pojawić.  Z bólem brzucha stałyśmy pod budynkiem. Kiedy na zegarku pojawiła się godzina 8, ogarnął nas lekki strach. 'zapomnieli o nas?" " a może to my pomyliłyśmy godziny?". Całe szczęście ta „chwila grozy" nie trwała długo. Kilka minut po tym pojawił się pan Klan, który osobiście nas powitał  i oprowadził po redakcji. Pomieszczenia nie były duże. Biurka, trzy komputery. Kiedy dowiedziałyśmy się, że będziemy pracować razem bardzo się ucieszyłyśmy. Jeżeli chodzi o temat sondy, to akurat wybrałam taki sam nad jakim myślał redaktor, czyli  "Wschowskie Dni Recyklingu". Po otrzymaniu kartki z punktami naszych zajęć, zabrałyśmy się do pracy. Zaczęłyśmy od  reportażu na temat recyklingu, dłuższego materiału, który wspólnie przygotowywałyśmy. W czasie zbierania informacji, zostałyśmy poinformowane, że idziemy do naszego Liceum, aby zrobić materiał filmowy z dnia krwiodawstwa. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nie przygotowałam się na taką ewentualność. Trudno. Na szybko wymyślałyśmy z Ola pytania, powstały lepsze lub gorsze, teraz to już bez znaczenia. Najtrudniejsze było jednak to, że musiałam wystąpić przed obiektywem. Nigdy wcześniej nie miałam takiej okazji. Ola stanowczo odmówiła swojego udziału przed kamera, więc ten "zaszczyt" odstąpił mnie. Wypadło to nie najgorzej, chodź mnie osobiście się nie podobało. Po powrocie miałyśmy chwilę na śniadanie, czyli tak zwane jedzenie kanapki przed monitorem komputera. Kolejne wyzwanie- rozmowa z panią Drgas. Tym razem czułam się swobodniej. Wywiad okazał się być długi ale jak dla mnie bardzo przyjemny. Bez chwili wytchnienia od razu przeszliśmy do sondy. Na to czekałam najbardziej.  Zastanawiało mnie jak mieszkańcy zareagują na młode osoby z kamera i mikrofonem biegające po mieście, zaczepiające przechodnich. Jednak sonda wyszła bardzo dobrze. Ludzie, których przepytałam mieli bardzo dużo do powiedzenia. Nie było większych problemów. Oczywiście incydent  jaki pojawił się na mieście koło poczty z przechodnią w roli głównej, pozostanie w mej pamięci na bardzo długo. Szybkie dokańczanie artykułów, sklejanie materiałów filmowych i koniec. Ze wszystkim uporałyśmy się przed godziną 14-stą. Byłam zdziwiona i zadowolona, że w tak szybkim czasie skończyłyśmy pracę. Podsumowując. Odbyte warsztaty uważam za udane.Cieszę się,że mogłam poczuć się jak prawdziwy dziennikarz. Moje wystąpienia przed kamera uważam za mierne. Nie wyszło tak jak oczekiwałam, jak chciałam, żeby wyglądało. Podbudowuję się tym, że był to mój pierwszy raz. Nie posiadając większego doświadczenia, wystąpiłam przed kamerą. „Pierwsze koty za ploty”,  teraz może być tylko lepiej ;) oby..



widerka.

Praktyki w zw

   Na początku roku szkolnego dowiedziałam się, że udamy się na praktyki do redakcji zw. Byłam przerażona tą informacją. Obawiałam się, że nie podołam temu zadaniu. Z drugiej strony wiedziałam, że pomoże mi to sprawdzić się w roli dziennikarza.  

  24 października ja i Daria odbywałyśmy nasze pierwsze praktyki w życiu. Rano padał deszcz i zmartwiłyśmy się, że nie uda nam się przeprowadzić sondy.  Na szczęście  około godziny dziesiątej przestało padać i poszłyśmy na miasto. Wymyśliłam temat sondy, ponieważ chciałam, aby to była moja inicjatywa. Drugi temat zaproponował redaktor naczelny portalu zw. Przeraziłam się, gdyż moim zadaniem było przepytywanie ludzi, a musiałam przeprowadzić dwie sondy. Daria postanowiła stanąć za kamerą, gdyż lepiej czuła się w tej roli. Myślałam, że stres mnie sparaliżuje, lecz okazało się,  że zaczepianie i przepytywanie ludzi nie sprawia mi większych problemów. Wydaje mi się, że przeprowadzenie relacji w naszej szkolnej telewizji bardzo mi pomogło oswoić się przed kamerą.
  Uważam, że te praktyki pozwoliły mi otworzyć się na ludzi. To było bardzo fajne doświadczenie, dzięki któremu poznałam pracę dziennikarza od prawdziwej strony. Nasza klasa często spotyka się z innymi dziennikarzami, którzy opowiadają nam o tym zawodzie, lecz nic nie pozwoliło mi tak poznać  tej pracy, jak praktyki w redakcji.


poniedziałek, 22 października 2012

Połowinki cz.2

















Sprawy różne i komunikaty !

Informacja dla osób, które tydzień temu nie było na WOS-ie !
W piątek będzie kartkówka ze wszystkich lekcji od początku roku( powtórzenie w formie kartkówki) i jest zadanie domowe(od1 do 6 st.86), które mamy zrobić na kartkach i oddać Pani na lekcji :)