We wtorek pojawiło się pytanie kto zaszczyci swoją osobą
redakcje ZW. Według listy jasno wynikało, że to właśnie ja i Michalina jesteśmy
tymi wybrankami. Nasze spojrzenia ku sobie mówiły wszystko „tylko nie my”. To
dziwne ale pierwszą moją myślą nie było to czy sobie poradzę, ale to w co się
ubiorę :) Rano prosto z PKSu szybkim krokiem poszłam pod redakcje ZW, gdzie
czekała już zmarznięta Misia. Wraz z otworzeniem drzwi obudził się we mnie
strach i dopiero wtedy zadałam sobie pytanie czy dam rade. Gdy usłyszałam temat
na sondę i materiał, który miałyśmy zrealizować naprawdę bardzo się ucieszyłam.
Nie spodziewałam się jednak tego, że aby napisać artykuł o ćwiczeniach w
Staszicu będziemy musiały tam zadzwonić. Padło na mnie, bo jak określiła to
Misia ja jestem bardziej wygadana i na pewno dam sobie rade. Zadzwoniłam i ku
memu zdziwieniu, rzeczywiście dałam rade. Gdy napisałyśmy wstępy do obu
artykułów udaliśmy się do I zespołu szkół; korzystając z tego, że ćwiczenia
jeszcze się nie rozpoczęły postanowiliśmy nagrać wstęp… cztery podejścia i
żadne z zadowalającym skutkiem, więc stwierdziliśmy, że bez tego też będzie ok.
Pytania przygotowane, ale dla organizatorów, a nie dla pana dyrektora. Szybko w
głowie, stojąc już przed kamerą, przekształcałam pytania tak aby móc zadać je
panu Damianowi. Trudniejsze jednak okazało się przepytanie pana Kamila, głównie
dlatego, że dowiedziałyśmy się o tym dosłownie kilka sekund przed nagraniem, w
dodatku ta wypowiedź, a co się z tym wiąże zadane przeze mnie pytania, miały
być dla niego swego rodzaju reklamą. Na sondę zostało nam niewiele czasu, więc
o chwili przerwy nie było nawet mowy. Na początku grzecznie i kulturalnie
podchodziłam do ludzi i pytałam czy mogę zadać kilka pytań, uprzedzając przy
tym o co chcę zapytać. W wielu przypadkach spotkałam się jednak z odmową,
dlatego wraz z Misią stojącą za kamerą, przyjęłyśmy strategię polowania na
przechodniów. Wypatrywałyśmy potencjalną ofiarę i zadawałyśmy pytania z
zaskoczenia, ta będąca w lekkim szoku odpowiadała. A swoją drogą naprawdę
zabawnie wyglądają ludzie, którzy w pośpiechu przechodzą na drugą stronę ulicy,
albo w popłochu wchodzą do sklepów, bądź też kamienic i czekają tam tak długo,
aż sobie pójdziemy z kamerą i mikrofonem. Czyżby to rzeczywiście było
polowanie?
Jedno jest pewne, niezapomniane emocje i doświadczenie, które
zdobyłyśmy warte było zachodu :)Emila
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz