czwartek, 31 stycznia 2013
środa, 30 stycznia 2013
Plebiscyt: "Wolontariusz Roku"
Zwracam się do Was z prośbą! Więc zaczynając od początku:
Portal "Panorama Leszczyńska" zorganizował plebiscyt na wolontariusza roku(od 5 lat jestem animatorem w Oratorium ks.Bosko)i zadzwoniłam do mnie pani z redakcji wypytując o parę szczegółów mojego wolontariatu. Teraz trwa głosowanie przez sms do 2 lutego. Żeby przejść do drugiego etapu muszę być w pierwszej siódemce. Drugi etap zacznie się tydzień później.
Jeśli chcecie mi pomóc, wystarczy wysłać sms o treści : pl.serce.4 na numer 72601
Tu jest link do całej akcji : http://panorama.media.pl/ content/blogcategory/312/ 333/
Z góry dziękuje za oddane głosy!
Cecylia :)
Portal "Panorama Leszczyńska" zorganizował plebiscyt na wolontariusza roku(od 5 lat jestem animatorem w Oratorium ks.Bosko)i zadzwoniłam do mnie pani z redakcji wypytując o parę szczegółów mojego wolontariatu. Teraz trwa głosowanie przez sms do 2 lutego. Żeby przejść do drugiego etapu muszę być w pierwszej siódemce. Drugi etap zacznie się tydzień później.
Jeśli chcecie mi pomóc, wystarczy wysłać sms o treści : pl.serce.4 na numer 72601
Tu jest link do całej akcji : http://panorama.media.pl/
Z góry dziękuje za oddane głosy!
Cecylia :)
wtorek, 29 stycznia 2013
niedziela, 27 stycznia 2013
Praktyki w zw-Angelika
Dzisiaj razem z
Sabiną byłyśmy na praktykach w redakcji portalu zw.pl. Nie raz słuchałyśmy o
pracy dziennikarza, za to po raz pierwszy mogłyśmy same przekonać się jak to w
praktyce bywa. Zadanie nie było łatwe. Dwie sondy, dwa artykuły i relacja z
przedstawienia, a na wszystko 6 godzin. Wdaje się dużo, lecz każdej rzeczy
poświęcić trzeba było dość dużo czasu, więc te sześć godzin minęło jak
jedna.
Godzina 8:00 - nikogo nie ma.
Godzina 8:06 - pojawia się jeden z pracowników. Hmm spóźnienia u dziennikarzy zdarzają się często, gdyż w ich dziedzinie każda minuta się liczy.
Zostałyśmy oprowadzone po redakcji i poznałyśmy wszystkich pracowników. Ekipa bardzo sympatyczna i sądzę, że dobrze im się ze sobą współpracuje.
Godzina 8: 24 - zabieramy się za układanie pytań do sond. Niby łatwa sprawa, ale to tylko pozory. Najpierw musiałyśmy przejrzeć wszystkie materiały na dany temat by mieć jakieś rozeznanie w sprawie, sięgnął do dokumentów prawnych by nie strzelić jakiejś gafy.
Godzina 9: 13 - czas na artykuł. Najpierw zabrałyśmy się za ten o okrutnym traktowaniu psów. Sprawiał nam on trochę trudności, dlatego zajęło nam to trochę czas, a w sumie prawie godzinkę.
Godzina 10: 08 - kończymy pierwszą część artykułu i powoli zbieramy się do wyjścia by zrobić sondy.
Godzina 10: 35 - nasze liceum. Robimy sondę o ustawie, która ma zlikwidować niezdrową żywność ze sklepików szkolnych. W naszej szkole jest bardzo ciemno, więc operator kamery musiał posłużyć się lampą, by obraz był widoczny. Sądziłam, że będzie to łatwe zadanie, jednak się myliłam. Gdy tylko chwyciłam mikrofon i zobaczyłam czerwona lampkę na kamerze przeżyłam szok. Nie wiedziałam, które pytanie zadań najpierw, które później, a na dodatek ciągle przejmowałam się tym jak przed kamerą wyglądam. Kolejnym kłopotem było dla mnie to, że wiele osób nie chciało odpowiadać na pytania, czułam się troszkę zbita z tropu, gdy ktoś odwracał się w drugą stronę, uciekał, w niektórych wypadkach nawet w biegu. Rozbawiła mnie sytuacja, gdy uczniowie chowali się w szatni byleby tylko uniknąć odpowiedzi. Cieszę się jednak, ze były też takie osoby, które wypowiedziały się i wcale nie były to jakieś popisy. Przyznać też muszę, że młodzież gimnazjalna chętniej i odważniej udzielała wywiadu, niż młodzież licealna.
Godzina 10: 55 - sklepik szkolny. Chciałam też zadać kilka pytań pani sprzedającej w sklepiku, bo to głównie o jej miejsc pracy chodziło w sondzie. Trudno było namówić panią by odpowiedziała na te trzy pytania, lecz jestem z siebie dumna gdyż mi się udało i zajęło nam to zaledwie pięć minut.
Godzina 11: 02 - pod 11.stką. O zdanie chciałam tez zapytać naszą panią od biologii, lecz ta wymigała się tym, że jest pochłonięta prowadzeniem lekcji. Cóż..Klasa poradziłaby sobie sama podczas oglądania filmu gdyby pani wyszła na trzy minutki.
Godzina 11: 05 - przed szkołą nagrywamy "setkę", czyli króciutki wstęp do sondy. Bałam się, że będziemy musieli to dublować kilkanaście razy, gdy przy pierwszym nagraniu zaczęłam się śmiać, no, ale dzięki Bogu tak nie było.
Godzina 11: 10 - udajemy się w kierunku rynku gdzie zaczynamy nagrywać drugą sondę, a mianowicie tą o katowaniu psów. Sabina ma trochę poważniejszy temat, ale uważam, że wyszedł bardzo dobrze. Starsi ludzie chętniej odpowiadali na pytania i mieli dosyć dużo wiedzy by wypowiedzieć się na ten temat. Niektóre starsze panie były strasznie empatyczne i bardzo miło się ich słuchało. A opowieść pani, która opowiadała o przytulaniu przybłąkanych kotków była bardzo urocza. Dobrze, że prócz tych strasznie taktujących zwierzę ludzi są też ich przeciwnicy.
Godzina 11: 30 - znajdujemy się w gimnazjum nr 2. Pytamy tam kilku uczniów i pana woźnego, co sądzą o sprawie z psami, kilku kolejnych i nauczycielkę biologii o zdrową żywność. Gdy już to zrobiliśmy poszliśmy do auli zrobić relację z spektaklu. Przedstawienie kończy się około 12: 45, kiedy to zbieramy się za przeprowadzenie wywiadu z jedną z Pań organizatorek.
Godzina 13: 03 - jesteśmy ponownie w redakcji. Mamy do dokończenie jeden artykuł + tytuł i drugi artykuł, którego w ogóle nie zaczęłyśmy + tytuł. No i oczywiście pan Michał zabiera się za montaż, która na nasze szczęście nie znalazł się na naszej liście zadań:)
Godzina 13: 13 - mamy skończony pierwszy artykuł i trzy zdania nowego.
Godzina 13: 25 - mamy 6 zdań.
Godzina 13: 26 - stwierdzamy, że musimy ostro zabrać się do pracy.
Godzina 13: 48 - artykuł gotowy. Pozostaje tylko wymyślenie tytułów, co sprawia nam najwięcej trudności.
Godzina 13: 53 - „Brutalu czy Ci nie żal?" / "Hau hau!" / "Wschowa hau" / Brutalu czy Ci nie żal?" / "Brutalu czy Ci nie żal?". Sabina nie chciała zgodzić się na brutala.
Godzina 13: 58 - „Wschowskie hau" no i mamy tytuł oraz wszystko skończone przed czasem.
Myślę, że nam się udało, choć z tekstów zadowolona nie jestem. Nie są takie nasze... Wydaje mi się, że każdy mógłby to napisać. Może słusznie może nie. Przekonałam się dziś, że praca dziennikarza nie jest łatwa, nawet w takich małych miasteczkach. No, ale nie zniechęciło mnie to i dalej pójdę w tym kierunku, lecz bardziej opowiada mi pisanie tekstów, samemu. Pisanie tekstu razem z kimś innym jest przyjemne, lecz myślę, że nie jest to wtedy tak bogaty tekst. Gdybym te dwa artykuły napisała wyglądałyby one zupełnie inaczej. Myślę, że Sabina ma tak samo i następnym razem tak zrobimy. Utwierdziłam się dziś w przekonaniu, że właśnie to chcę robić w życiu, choć wiem, że łatwo nie będzie. Ludzi chętnych do dziennikarstwa jest wiele, a pewnie nieznacznej ilość uda się wybić i stać się kimś, kim chcielibyśmy w przyszłości być. Wiem, że niejedno trzeba poświęcić by coś osiągnąć i wiem, że mnie to czeka.
Godzina 8:00 - nikogo nie ma.
Godzina 8:06 - pojawia się jeden z pracowników. Hmm spóźnienia u dziennikarzy zdarzają się często, gdyż w ich dziedzinie każda minuta się liczy.
Zostałyśmy oprowadzone po redakcji i poznałyśmy wszystkich pracowników. Ekipa bardzo sympatyczna i sądzę, że dobrze im się ze sobą współpracuje.
Godzina 8: 24 - zabieramy się za układanie pytań do sond. Niby łatwa sprawa, ale to tylko pozory. Najpierw musiałyśmy przejrzeć wszystkie materiały na dany temat by mieć jakieś rozeznanie w sprawie, sięgnął do dokumentów prawnych by nie strzelić jakiejś gafy.
Godzina 9: 13 - czas na artykuł. Najpierw zabrałyśmy się za ten o okrutnym traktowaniu psów. Sprawiał nam on trochę trudności, dlatego zajęło nam to trochę czas, a w sumie prawie godzinkę.
Godzina 10: 08 - kończymy pierwszą część artykułu i powoli zbieramy się do wyjścia by zrobić sondy.
Godzina 10: 35 - nasze liceum. Robimy sondę o ustawie, która ma zlikwidować niezdrową żywność ze sklepików szkolnych. W naszej szkole jest bardzo ciemno, więc operator kamery musiał posłużyć się lampą, by obraz był widoczny. Sądziłam, że będzie to łatwe zadanie, jednak się myliłam. Gdy tylko chwyciłam mikrofon i zobaczyłam czerwona lampkę na kamerze przeżyłam szok. Nie wiedziałam, które pytanie zadań najpierw, które później, a na dodatek ciągle przejmowałam się tym jak przed kamerą wyglądam. Kolejnym kłopotem było dla mnie to, że wiele osób nie chciało odpowiadać na pytania, czułam się troszkę zbita z tropu, gdy ktoś odwracał się w drugą stronę, uciekał, w niektórych wypadkach nawet w biegu. Rozbawiła mnie sytuacja, gdy uczniowie chowali się w szatni byleby tylko uniknąć odpowiedzi. Cieszę się jednak, ze były też takie osoby, które wypowiedziały się i wcale nie były to jakieś popisy. Przyznać też muszę, że młodzież gimnazjalna chętniej i odważniej udzielała wywiadu, niż młodzież licealna.
Godzina 10: 55 - sklepik szkolny. Chciałam też zadać kilka pytań pani sprzedającej w sklepiku, bo to głównie o jej miejsc pracy chodziło w sondzie. Trudno było namówić panią by odpowiedziała na te trzy pytania, lecz jestem z siebie dumna gdyż mi się udało i zajęło nam to zaledwie pięć minut.
Godzina 11: 02 - pod 11.stką. O zdanie chciałam tez zapytać naszą panią od biologii, lecz ta wymigała się tym, że jest pochłonięta prowadzeniem lekcji. Cóż..Klasa poradziłaby sobie sama podczas oglądania filmu gdyby pani wyszła na trzy minutki.
Godzina 11: 05 - przed szkołą nagrywamy "setkę", czyli króciutki wstęp do sondy. Bałam się, że będziemy musieli to dublować kilkanaście razy, gdy przy pierwszym nagraniu zaczęłam się śmiać, no, ale dzięki Bogu tak nie było.
Godzina 11: 10 - udajemy się w kierunku rynku gdzie zaczynamy nagrywać drugą sondę, a mianowicie tą o katowaniu psów. Sabina ma trochę poważniejszy temat, ale uważam, że wyszedł bardzo dobrze. Starsi ludzie chętniej odpowiadali na pytania i mieli dosyć dużo wiedzy by wypowiedzieć się na ten temat. Niektóre starsze panie były strasznie empatyczne i bardzo miło się ich słuchało. A opowieść pani, która opowiadała o przytulaniu przybłąkanych kotków była bardzo urocza. Dobrze, że prócz tych strasznie taktujących zwierzę ludzi są też ich przeciwnicy.
Godzina 11: 30 - znajdujemy się w gimnazjum nr 2. Pytamy tam kilku uczniów i pana woźnego, co sądzą o sprawie z psami, kilku kolejnych i nauczycielkę biologii o zdrową żywność. Gdy już to zrobiliśmy poszliśmy do auli zrobić relację z spektaklu. Przedstawienie kończy się około 12: 45, kiedy to zbieramy się za przeprowadzenie wywiadu z jedną z Pań organizatorek.
Godzina 13: 03 - jesteśmy ponownie w redakcji. Mamy do dokończenie jeden artykuł + tytuł i drugi artykuł, którego w ogóle nie zaczęłyśmy + tytuł. No i oczywiście pan Michał zabiera się za montaż, która na nasze szczęście nie znalazł się na naszej liście zadań:)
Godzina 13: 13 - mamy skończony pierwszy artykuł i trzy zdania nowego.
Godzina 13: 25 - mamy 6 zdań.
Godzina 13: 26 - stwierdzamy, że musimy ostro zabrać się do pracy.
Godzina 13: 48 - artykuł gotowy. Pozostaje tylko wymyślenie tytułów, co sprawia nam najwięcej trudności.
Godzina 13: 53 - „Brutalu czy Ci nie żal?" / "Hau hau!" / "Wschowa hau" / Brutalu czy Ci nie żal?" / "Brutalu czy Ci nie żal?". Sabina nie chciała zgodzić się na brutala.
Godzina 13: 58 - „Wschowskie hau" no i mamy tytuł oraz wszystko skończone przed czasem.
Myślę, że nam się udało, choć z tekstów zadowolona nie jestem. Nie są takie nasze... Wydaje mi się, że każdy mógłby to napisać. Może słusznie może nie. Przekonałam się dziś, że praca dziennikarza nie jest łatwa, nawet w takich małych miasteczkach. No, ale nie zniechęciło mnie to i dalej pójdę w tym kierunku, lecz bardziej opowiada mi pisanie tekstów, samemu. Pisanie tekstu razem z kimś innym jest przyjemne, lecz myślę, że nie jest to wtedy tak bogaty tekst. Gdybym te dwa artykuły napisała wyglądałyby one zupełnie inaczej. Myślę, że Sabina ma tak samo i następnym razem tak zrobimy. Utwierdziłam się dziś w przekonaniu, że właśnie to chcę robić w życiu, choć wiem, że łatwo nie będzie. Ludzi chętnych do dziennikarstwa jest wiele, a pewnie nieznacznej ilość uda się wybić i stać się kimś, kim chcielibyśmy w przyszłości być. Wiem, że niejedno trzeba poświęcić by coś osiągnąć i wiem, że mnie to czeka.
sobota, 26 stycznia 2013
Nakręcona ekonomia! Jesteśmy w finale! Głosujemy!
Udało się:) Nasz film o świniaku dostał się do grupy finałowej - do 31 stycznia trwa głosowanie, tym razem przez facebooka.
Wystarczy, że każdy z Was wejdzie na stronę:
Link do filmu
i kliknie na hasło "GŁOSUJĘ NA FILM". To naprawdę bardzo proste! Dodatkowo ci, którzy polubią stronę millionyou, zaproszą znajomych do głosowania i zostawią ślad znajomym po głosowaniu, zdobędą równowartość 4 głosów, więc proszę się nie oszczędzać i zdobywać od razu te 4 głosy!!!!
Do zdobycia są pieniądze, które zamierzamy wydać na rozwój naszego klasowego studia fotograficzno-filmowego. Do dzieła!
PS Podaj dalej:) Im więcej osób zagłosuje, tym mamy większe szanse…
wtorek, 22 stycznia 2013
PRAKTYKI DZIENNIKARSKIE
W środę 21 listopada ja i Julka byłyśmy na praktykach dziennikarskich w redakcji zw.pl. Początek był strasznie nerwowy. Bardzo bałyśmy się, czy podołamy stawianym wymaganiom.
Przyszłyśmy już z gotowymi pomysłami na tematy sond, które spotkały się z akceptacją ze strony kadry. Moim tematem była edukacja seksualna w szkołach dla dzieci i młodzieży. Najpierw ułożyłyśmy pytania i wspólnie napisałyśmy wstępy do naszych sond, korzystając z rad pana Adama Muszkiety. Następnie wraz z panem Michałem poszliśmy stawić czoło wyzwaniu. Obydwie zajęłyśmy miejsce przed kamerą, a jej operatorem był właśnie pan Michał. Julka głównie skupiła się na odpytywaniu przechodniów, ja natomiast na tym, co mają do powiedzenia uczniowie wschowskich szkół, ponieważ temat dotyczył właśnie ich. Moim ekspertem była nauczycielka j.polskiego i WDŻ-u w Staszicu, pani Honorata Jarosz. To właśnie przeprowadzenie wywiadu z panią Honoratą było dla mnie największym wyzwaniem i ogromnym stresem lecz ta pani okazała się być bardzo miłą, wyrozumiałą osobą i po zadaniu pierwszych dwóch pytań, zmalało zdenerwowanie i mogłam spokojnie uzyskać odpowiedzi na nurtujące pytania. Naszym zadaniem było również nagranie setek. Gdy materiały zostały zebrane wróciliśmy do redakcji, a tam czas mijał nam miło na oglądaniu zdjęć i nagrań z dnia praktyk. Pan Michał w tym czasie montował nasze sondy. O godz.14.00 pożegnaliśmy się i podziękowaliśmy sobie za współpracę.
Bez wątpienia był to dla nas dzień pełen wrażeń. Panowie z zw.pl byli bardzo uprzejmi, pomocni i wyrozumiali. Cieszę się, że mogłam zobaczyć i poczuć jak wygląda praca dziennikarza. Było to niesamowite i cenne doświadczenie. Sporo się nauczyłam. Na koniec jednogłośnie stwierdziłyśmy, że nie było się czego bać i, że z wielką chęcią mogłybyśmy tu przychodzić nawet co środę! :)
Asia
Przyszłyśmy już z gotowymi pomysłami na tematy sond, które spotkały się z akceptacją ze strony kadry. Moim tematem była edukacja seksualna w szkołach dla dzieci i młodzieży. Najpierw ułożyłyśmy pytania i wspólnie napisałyśmy wstępy do naszych sond, korzystając z rad pana Adama Muszkiety. Następnie wraz z panem Michałem poszliśmy stawić czoło wyzwaniu. Obydwie zajęłyśmy miejsce przed kamerą, a jej operatorem był właśnie pan Michał. Julka głównie skupiła się na odpytywaniu przechodniów, ja natomiast na tym, co mają do powiedzenia uczniowie wschowskich szkół, ponieważ temat dotyczył właśnie ich. Moim ekspertem była nauczycielka j.polskiego i WDŻ-u w Staszicu, pani Honorata Jarosz. To właśnie przeprowadzenie wywiadu z panią Honoratą było dla mnie największym wyzwaniem i ogromnym stresem lecz ta pani okazała się być bardzo miłą, wyrozumiałą osobą i po zadaniu pierwszych dwóch pytań, zmalało zdenerwowanie i mogłam spokojnie uzyskać odpowiedzi na nurtujące pytania. Naszym zadaniem było również nagranie setek. Gdy materiały zostały zebrane wróciliśmy do redakcji, a tam czas mijał nam miło na oglądaniu zdjęć i nagrań z dnia praktyk. Pan Michał w tym czasie montował nasze sondy. O godz.14.00 pożegnaliśmy się i podziękowaliśmy sobie za współpracę.
Bez wątpienia był to dla nas dzień pełen wrażeń. Panowie z zw.pl byli bardzo uprzejmi, pomocni i wyrozumiali. Cieszę się, że mogłam zobaczyć i poczuć jak wygląda praca dziennikarza. Było to niesamowite i cenne doświadczenie. Sporo się nauczyłam. Na koniec jednogłośnie stwierdziłyśmy, że nie było się czego bać i, że z wielką chęcią mogłybyśmy tu przychodzić nawet co środę! :)
Asia
niedziela, 20 stycznia 2013
piątek, 18 stycznia 2013
Ankieta
Uwaga,
osoby biorące udział w konkursie na e-publikację otrzymały na e-maila link do
ankiety, którą obowiązkowo należy wypełnić – ankieta jest banalnie prosta, jej
opracowanie zajmuje 5 minut. Zadanie jest obowiązkowe!
Skład zespołu I:
1. Angelika Wojciech
2. Norbert Czechowski
3. Cecylia Guzewicz
4. Małgorzata Maćkowiak
Skład zespołu II:
1. Sabine Urbaniak
2. Aleksandra Jakubowska
3. Michał Majer
4. Karolina Widera
5. Joanna Walkowiak
6. Patryk Matysek
Tematy maturalne
Przypominam,
iż podczas ferii zimowych macie czas, żeby zastanowić się nad propozycjami tematów
maturalnych na ustną część egzaminu maturalnego z języka polskiego. Uwaga, to
nie muszą być konkretne tematy, możecie wskazać zagadnienia, problemy itp. – na
tej podstawie postaram się zbudować określone propozycje (ważne, żeby dany
problem pojawiał się w literaturze pięknej). Tematy muszą być związane z
literaturą piękną, sztuką (film, malarstwo, fotografia itd.) lub podejmować
jakieś zagadnienie językowe.
Pamiętajcie, że propozycji tematów może być
znacznie więcej. Jeśli nie wiecie czy dany temat wybierzecie, ale z pewnych względów
podoba Wam się, proszę go też dopisać do ewentualnych propozycji. Szukajcie tematów
oryginalnych, ciekawych, ale też takich, które rozumiecie, które dacie radę
samodzielnie opracować. Wybrane tematy można przesyłać mi na e-maila bądź przekazać
osobiście w szkole.
czwartek, 17 stycznia 2013
Kinomaniacy!
Praktyczna mapka polskich festiwali filmowych.
Do pobrania tutaj: http://www.pisf.pl/pl/kinematografia/news/festiwalowa-mapa-polski-2013
wtorek, 15 stycznia 2013
Tesco dla Szkól - mamy wyróżnienie!
Dzisiaj zostały ogłoszone wyniki konkursu Tesco dla Szkół - zdobyliśmy wyróżnienie. Znaleźliśmy się w gronie 18 nagrodzonych szkół spośród 877 startujących w konkursie! Nieźle. Jednak ktoś tam z komisji dostrzegł genialną fabułę filmu o owocowym jeżu:)
czwartek, 10 stycznia 2013
wtorek, 8 stycznia 2013
Żegnajcie
Z nieukrywanym żalem i smutkiem informuję Was, iż od jutra udaje się na zwolnienie lekarskie:( W związku z tym jutrzejsze lekcje języka polskiego i dziennikarstwa są zawieszone. Jutrzejsza wywiadówka również zostaje odwołana:) Przypominam, że Agata i Piotr udają się na praktyki do zw.pl na 8.00
I jeszcze jedno - o 20.20 w TVP1 nowy program Tomasza Sekielskiego - wspominał o nim podczas spotkania z nami.
Pozdrawiam!
poniedziałek, 7 stycznia 2013
REVOLUTION TOUR 2012, 23.09.2012, WARSZAWA, " PROGRESJA "
Nadeszła jesień, a wraz z nią kolejne koncerty. Ten, który opisuję
kusił mnie już od dłuższego czasu. I
chociaż jeszcze dwa dni wcześniej nie miałem w planach uczestniczenia w nim, to
moje podejrzenia się potwierdziły. Tydzień przed moją osiemnastką przybyłem do
Warszawy, gdzie dowiedziałem się, że w ramach prezentu dziewczyna zabiera mnie
na koncert LACRIMOSY.
Zapowiadał się kolejny, emocjonujący koncert. Dla tych, którzy nie znają Lacrimosy, kilka słów o zespole.
Szwajcarska legenda gothic metalu, jest absolutnym prekursorem tego gatunku. Jej założycielem jest Tilo Wolf, do którego po czterech latach dołączyła Anne Nurmi. Do dziś tworzą charakterystyczny duet wokalny. Skład uzupełniają od samego początku muzycy sesyjni i koncertowi: Yenz Leonhardt, Sebastian Hausmann, Jan Yrlund, Joachim Küstner oraz Rüdiger "A.C." Dreffein. W tekstach grupy, możemy odnaleźć poetycką głębię, pełną romantyczności, miłości, bólu istnienia, a także rozważań egzystencjalnych. Wszystko to akompaniuje z szeroko rozwiniętym instrumentarium klawiszowym, dwoma gitarami elektrycznymi i mocno akcentowaną gitarą basową. W ponad XX letniej działalności Lacrimosa nagrała 16 albumów, w tym 2 koncertowe. Szwajcarzy niejednokrotnie występowali w Polsce m.in. w 2010 roku na Seven Festival w Węgorzewie.
Koncert w Warszawie(kolejny w Krakowie)) otwierał trasę promującą świeżo wydany album „Revolution”. Dlatego też najwierniejsi fani, przybyli nawet z zagranicy. Roiło się od prawdziwych gothów. Po raz kolejny nadszedł czas stania w kolejce i czekania w napięciu na otwarcie klubu.
Pozostała godzina, gdy kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy pod barierkami. Już po raz czwarty mięliśmy scenę Progresji na wyciągnięcie ręki. Obok mnie stanęła jakaś Rosjanka. Zachowywała się dość dziwnie. Przez cały koncert praktycznie się nie poruszała, od czasu do czasu kładła głowę na barierki i klaskała. Przypominała mi porcelanową lalkę.
Moją uwagę przykuła scena. Perkusja stała nie tak jak zazwyczaj – na środku, z tyłu. Ustawiono ją pod skosem, w lewej części. Równolegle do niej stał niezwykły fortepian, przesiąknięty klimatem gotyckiego mroku, z płonącymi świecami. Tuż przy krawędzi przygotowano keybord i mikrofonowy statyw. Środek przeznaczony był dla gitarzystów. W perkusyjny podest wbito dwie flagi z logiem zespołu..
Sala była już pełna. Chwile oczekiwania przerwała wrzawa wywołana zgaszeniem świateł. Scenę pokrył dym. Pierwsza pojawiła się na niej Anne, która stanęła przy klawiszach.
Koncert otworzył utwór „Revolution”, czyli hit promujący płytę o tej samej nazwie. Melodia, która wpada w ucho, posiadająca powolny mroczny wstęp i zmianę tempa w refrenie, pełnym energii nastrajającej wręcz buntowniczo. Lirycznie odnosi się do zła panującego na świecie, cech takich jak chciwość oraz zazdrość, wypierających stopniowo miłość. Nakłaniania do przeciwdziałaniu temu. Samorefleksja zamiast samorealizacji. „Nikt nie jest sam na tej Ziemi. Jednak każdy jest sam na tym świecie”- ostatnie dwa wersy zaśpiewane z artystycznym lamentem przez Tilo wywołały u mnie dreszcze.
Z początku mało kto był skłonny do zabawy, z każdą piosenką było jednak coraz lepiej. Dwa kolejne utwory należały do niezbędnych w secie. Pełna romantyzmu, melodyjna „Malina” oraz ballada miłosna „Schakal”. Słuchałem ich z wyjątkowym przejęciem, gdyż należą do listy moich ulubionych. Z resztą, Lacrimosy nie potrafiłbym słuchać inaczej.
Set –lista była podzielona sprawiedliwie. Można było usłyszeć stare, dobre hity, jak również nowości. W sumie kawałki, z aż 11 krążków. Po „ Mandira Nabula” i „Feuerzeug” rozbrzmiało kolejne niecierpliwie oczekiwane przeze mnie brzmienie. „Lichtgestalt”, Później to Anne chwyciła za mikrofon a Tilo za gitarę. „If The World Stood Still A Day” usłyszałem wtedy po raz pierwszy, lecz natychmiast wiedziałem, że nie po raz ostatni. Opisując te kilka minut, nie mógłbym nie wspomnieć o pewnym fakcie. Po Anne Nurmi praktycznie nie było widać, że stuknęły jej 44 lata. Nadal jest atrakcyjną kobietą z niezwykłym głosem, co udowodniła, szczególnie podczas tego utworu.
Nieco spokoju i refleksji wprowadziły: „Alles Luge” i „Tränen der Sehnsucht”. Być może zbyt wiele. Miałem tutaj drobny kryzys, zmęczenia dawało o sobie znać. Trwało to około 13 minut, jednak miałem wrażenie, że solówka grana podczas drugiego kawałka nigdy się nie skończy.
Ocuciły mnie oklaski, a tuż po nich najbardziej oczekiwane przeze mnie: „Alleine Zu Zweit”. Moim zdaniem jest to jeden z piękniejszych utworów, z udziałem wokalu męskiego i żeńskiego jednocześnie. Miłość cielesna, czy też naturalna potrzeba fizycznego zbliżenia jest trudna do przedstawienia, jeśli chce się utrzymać swój twór w dobrym smaku. Lacrimosie niezaprzeczalnie się to udało. Tekst jest prawidłowo nasycony uczuciami.
Od samego początku moją uwagę przykuły specyficzne gesty i ruchy Tilo. Jak gdyby dyrygował, a jego usta przypominały niemy beatbox, tak to nazwijmy. Nic dziwnego, skoro jest też perkusistą. A części z nich być może to pomaga. Wystarczy spojrzeć na Phill`a Rudd`a z AC/DC, który nieustannie porusza ustami podczas grania. Momentami wyglądało to dość komicznie, jednak nie będę zagłębiał się w ten temat.
Na początku Tilo oznajmił, że koncert będzie podzielony na dwie części. Dodał, że podczas przerwy muzycy wyjdą do publiczności. Prosił tylko, by się na niego nie rzucać. Jednak razem z Marysią, solidarnie postanowiliśmy pozostać na swoich miejscach. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie jesteśmy na koncercie tego zespołu po raz ostatni.
Przed przerwą Lacrimosa zagrała jeszcze pięć utworów. „Ein Hauch von Menschlichkeit” choć numer należący do refleksyjnych, nie wprawił mnie w koncertową drzemką. Coś z ciągle modnych staroci- „Ich bin der brennende Komet”, podczas którego cała publiczność skakała. „A Prayer for Your Heart” oraz „Apart”, czyli Anne ponownie na wokalu, a Tilo, tym razem przy klawiszach. Na koniec klasyk klasyków, a za razem prawdopodobnie najcięższe i najszybsze dźwięki zespołu, zawarte w „Copycat”.
Muzycy opuścili scenę. Gdy światła zostały włączone ujrzałem mnóstwo ludzi. Dopiero teraz dotarło do mnie jak wiele przybyło ich do „Progresji” tego niecodziennego wieczoru.
Przerwa minęła błyskawicznie.
Drugą część koncertu rozpoczęło przygnębiające „Refugium”, zagrane na pianinie i zaśpiewane przez Wolfa. Niezwykle piękna, choć depresyjna kompozycja. Podobnie jak trwające aż 8,5 minuty „Ich verlasse heut dein herz”. Drugie z rzędu dzieło pochodzące z mistrzowskiego albumu „E L O D I A”, stworzonego z udziałem Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej oraz chóru Opery Hamburskiej-„ Am Ende stehen wir zwei”, Tuż po niej „rewolucyjne”-„Weil Du Hilfe Braucht”(z dedykacją dla śp.Tomasz Beksińskiego), czyli czwarta z rzędu ballada utrzymana w czysto gotyckich brzmieniach. Cóż, koncerty i muzyka Lacrimosy mogłyby wprowadzić przeciętnego człowieka w hipnozę. Trzeba być pasjonatem, inaczej twórczość tego zespołu może być określana w kategoriach męki. Nie miałem ochoty na sen, delektowałem się każdym dźwiękiem i słowem, które usłyszałem. Byłem niezmiernie poruszony, a na tym się nie skończyło. Przerywnikiem było, zdecydowanie bardziej żywe „Halt Mich”. Lirycznie odnoszące się do niszczycielskiej tęsknoty za ukochaną osobą. A także wokalny lament w „Not every pain hurts”, z kolejną zamianą Tilo i Anne. Miłosnych ballad ciąg dalszy. „Ohne Dich ist Alles Nichts”, tytuł mówi sam za siebie. Czasem mam wrażenie, że nie ma takiego utworu w twórczości Lacrimosy, w którym nie pojawia się słowo „liebie” czyli miłość. Gdy tylko znajdę więcej czasu zbadam to dokładniej. Być może w kolejnym sprawozdaniu z koncertu tego zespołu podam rezultaty mych badań.
Nie liczyłem na zbyt wiele możliwości wyszalenia się podczas tego wydarzenia. Od tego jest heavy metal i punk. Jednak, gdy tylko zespół zakończył epickie „Rote Sinfonie”, czyli najdłuższy, bo 11 minutowy majstersztyk z krążka „Revolution” nadciągnęło istne szaleństwo. Po serii smutnych, uczuciowych piosenek, nadszedł czas na happy end. Przekazująca mnóstwo optymizmu, wręcz motywujące „Stolzes Herz”. Nastąpił totalny wybuch gromadzonych przez cały ten czas emocji. Wszyscy śpiewali i skakali. Niezwykłe uczucie, niemożliwe do opisania! Muzycy byli pozytywnie zaskoczeni mocą naszych strun głosowych. A „Dumne Serce” okazało się wisienką na torcie.
Co jakiś czas, podczas koncertu zmieniała się zawieszona z tyłu sceny płachta. Na początku było to logo Lacrimosy, a na końcu… twarz Tilo. Zdecydowanie zasłużył na brawa, za kontakt z publicznością. Gdy „Stolzes Herz” dotarło do gitarowej solówki, Wolf chwycił jedną z flag i zaczął nią kołysać.
Po wszystkim nastał stopniowo rosnący aplauz. Każdy dobry koncert musi mieć bis. Krzyczeliśmy „Lacrimosa! Lacrimosa” jeszcze zanim muzycy zniknęli za kulisami.
Wywalczyliśmy, chyba zasłużony podwójny bis w postaci wspólnie zaśpiewanego „Der Morgen Danach” oraz 27 w set-liście „Feuer”.
Nikt nie chciał, by ta cudowna chwila miała dobiec końca. Ani my, ani nasi idole, dla których ta noc także była niezwykła. Jednak 2,5 godzinne show wydusiło z całej szóstki wszystkie poty. Pozostało im ukłonić się nisko i słuchać dziękczynnych braw. Mój czwarty koncert w tym klubie i czwarty niezwykle udany! To był jeden z najlepszych prezentów urodzinowych, o jakich mogłem marzyć.
„Progresja” opustoszała i oczekiwała kolejnych gwiazd i głodnych muzyki fanów.
Następna relacja(?) : LUXFEST, HALA ARENA, POZNAŃ, 17.11.2012
Zapraszam do galerii zdjęć z koncertu !!!
http://alternation.pl/lacrimosa,id,437,koncerty.html#prettyPhoto
MATERIAŁY VIDEO :
"Stolzes Herz"
https://www.youtube.com/watch?v=h6V7e0nkc7M
"Weil Du Hilfe Brauchst"
https://www.youtube.com/watch?v=5cq0T8hGH74
"Irgendein Arsch Ist Immer Unterwegs"
https://www.youtube.com/watch?v=Uq4coZ_XP6w
"Der Morgen Danach"
https://www.youtube.com/watch?v=BF0U7L34-5A
Zapowiadał się kolejny, emocjonujący koncert. Dla tych, którzy nie znają Lacrimosy, kilka słów o zespole.
Szwajcarska legenda gothic metalu, jest absolutnym prekursorem tego gatunku. Jej założycielem jest Tilo Wolf, do którego po czterech latach dołączyła Anne Nurmi. Do dziś tworzą charakterystyczny duet wokalny. Skład uzupełniają od samego początku muzycy sesyjni i koncertowi: Yenz Leonhardt, Sebastian Hausmann, Jan Yrlund, Joachim Küstner oraz Rüdiger "A.C." Dreffein. W tekstach grupy, możemy odnaleźć poetycką głębię, pełną romantyczności, miłości, bólu istnienia, a także rozważań egzystencjalnych. Wszystko to akompaniuje z szeroko rozwiniętym instrumentarium klawiszowym, dwoma gitarami elektrycznymi i mocno akcentowaną gitarą basową. W ponad XX letniej działalności Lacrimosa nagrała 16 albumów, w tym 2 koncertowe. Szwajcarzy niejednokrotnie występowali w Polsce m.in. w 2010 roku na Seven Festival w Węgorzewie.
Koncert w Warszawie(kolejny w Krakowie)) otwierał trasę promującą świeżo wydany album „Revolution”. Dlatego też najwierniejsi fani, przybyli nawet z zagranicy. Roiło się od prawdziwych gothów. Po raz kolejny nadszedł czas stania w kolejce i czekania w napięciu na otwarcie klubu.
Pozostała godzina, gdy kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy pod barierkami. Już po raz czwarty mięliśmy scenę Progresji na wyciągnięcie ręki. Obok mnie stanęła jakaś Rosjanka. Zachowywała się dość dziwnie. Przez cały koncert praktycznie się nie poruszała, od czasu do czasu kładła głowę na barierki i klaskała. Przypominała mi porcelanową lalkę.
Moją uwagę przykuła scena. Perkusja stała nie tak jak zazwyczaj – na środku, z tyłu. Ustawiono ją pod skosem, w lewej części. Równolegle do niej stał niezwykły fortepian, przesiąknięty klimatem gotyckiego mroku, z płonącymi świecami. Tuż przy krawędzi przygotowano keybord i mikrofonowy statyw. Środek przeznaczony był dla gitarzystów. W perkusyjny podest wbito dwie flagi z logiem zespołu..
Sala była już pełna. Chwile oczekiwania przerwała wrzawa wywołana zgaszeniem świateł. Scenę pokrył dym. Pierwsza pojawiła się na niej Anne, która stanęła przy klawiszach.
Koncert otworzył utwór „Revolution”, czyli hit promujący płytę o tej samej nazwie. Melodia, która wpada w ucho, posiadająca powolny mroczny wstęp i zmianę tempa w refrenie, pełnym energii nastrajającej wręcz buntowniczo. Lirycznie odnosi się do zła panującego na świecie, cech takich jak chciwość oraz zazdrość, wypierających stopniowo miłość. Nakłaniania do przeciwdziałaniu temu. Samorefleksja zamiast samorealizacji. „Nikt nie jest sam na tej Ziemi. Jednak każdy jest sam na tym świecie”- ostatnie dwa wersy zaśpiewane z artystycznym lamentem przez Tilo wywołały u mnie dreszcze.
Z początku mało kto był skłonny do zabawy, z każdą piosenką było jednak coraz lepiej. Dwa kolejne utwory należały do niezbędnych w secie. Pełna romantyzmu, melodyjna „Malina” oraz ballada miłosna „Schakal”. Słuchałem ich z wyjątkowym przejęciem, gdyż należą do listy moich ulubionych. Z resztą, Lacrimosy nie potrafiłbym słuchać inaczej.
Set –lista była podzielona sprawiedliwie. Można było usłyszeć stare, dobre hity, jak również nowości. W sumie kawałki, z aż 11 krążków. Po „ Mandira Nabula” i „Feuerzeug” rozbrzmiało kolejne niecierpliwie oczekiwane przeze mnie brzmienie. „Lichtgestalt”, Później to Anne chwyciła za mikrofon a Tilo za gitarę. „If The World Stood Still A Day” usłyszałem wtedy po raz pierwszy, lecz natychmiast wiedziałem, że nie po raz ostatni. Opisując te kilka minut, nie mógłbym nie wspomnieć o pewnym fakcie. Po Anne Nurmi praktycznie nie było widać, że stuknęły jej 44 lata. Nadal jest atrakcyjną kobietą z niezwykłym głosem, co udowodniła, szczególnie podczas tego utworu.
Nieco spokoju i refleksji wprowadziły: „Alles Luge” i „Tränen der Sehnsucht”. Być może zbyt wiele. Miałem tutaj drobny kryzys, zmęczenia dawało o sobie znać. Trwało to około 13 minut, jednak miałem wrażenie, że solówka grana podczas drugiego kawałka nigdy się nie skończy.
Ocuciły mnie oklaski, a tuż po nich najbardziej oczekiwane przeze mnie: „Alleine Zu Zweit”. Moim zdaniem jest to jeden z piękniejszych utworów, z udziałem wokalu męskiego i żeńskiego jednocześnie. Miłość cielesna, czy też naturalna potrzeba fizycznego zbliżenia jest trudna do przedstawienia, jeśli chce się utrzymać swój twór w dobrym smaku. Lacrimosie niezaprzeczalnie się to udało. Tekst jest prawidłowo nasycony uczuciami.
Od samego początku moją uwagę przykuły specyficzne gesty i ruchy Tilo. Jak gdyby dyrygował, a jego usta przypominały niemy beatbox, tak to nazwijmy. Nic dziwnego, skoro jest też perkusistą. A części z nich być może to pomaga. Wystarczy spojrzeć na Phill`a Rudd`a z AC/DC, który nieustannie porusza ustami podczas grania. Momentami wyglądało to dość komicznie, jednak nie będę zagłębiał się w ten temat.
„Irgendein Arsch ist immer unterwegs” znalazło się jako 11 na set-liście.
Kompozycja z najnowszej płyty całkowicie mnie pochłonęła. A to zasługa tkwiącej
w mej głowie do dziś fenomenalnej partii klawiszowej.
Na początku Tilo oznajmił, że koncert będzie podzielony na dwie części. Dodał, że podczas przerwy muzycy wyjdą do publiczności. Prosił tylko, by się na niego nie rzucać. Jednak razem z Marysią, solidarnie postanowiliśmy pozostać na swoich miejscach. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie jesteśmy na koncercie tego zespołu po raz ostatni.
Przed przerwą Lacrimosa zagrała jeszcze pięć utworów. „Ein Hauch von Menschlichkeit” choć numer należący do refleksyjnych, nie wprawił mnie w koncertową drzemką. Coś z ciągle modnych staroci- „Ich bin der brennende Komet”, podczas którego cała publiczność skakała. „A Prayer for Your Heart” oraz „Apart”, czyli Anne ponownie na wokalu, a Tilo, tym razem przy klawiszach. Na koniec klasyk klasyków, a za razem prawdopodobnie najcięższe i najszybsze dźwięki zespołu, zawarte w „Copycat”.
Muzycy opuścili scenę. Gdy światła zostały włączone ujrzałem mnóstwo ludzi. Dopiero teraz dotarło do mnie jak wiele przybyło ich do „Progresji” tego niecodziennego wieczoru.
Przerwa minęła błyskawicznie.
Drugą część koncertu rozpoczęło przygnębiające „Refugium”, zagrane na pianinie i zaśpiewane przez Wolfa. Niezwykle piękna, choć depresyjna kompozycja. Podobnie jak trwające aż 8,5 minuty „Ich verlasse heut dein herz”. Drugie z rzędu dzieło pochodzące z mistrzowskiego albumu „E L O D I A”, stworzonego z udziałem Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej oraz chóru Opery Hamburskiej-„ Am Ende stehen wir zwei”, Tuż po niej „rewolucyjne”-„Weil Du Hilfe Braucht”(z dedykacją dla śp.Tomasz Beksińskiego), czyli czwarta z rzędu ballada utrzymana w czysto gotyckich brzmieniach. Cóż, koncerty i muzyka Lacrimosy mogłyby wprowadzić przeciętnego człowieka w hipnozę. Trzeba być pasjonatem, inaczej twórczość tego zespołu może być określana w kategoriach męki. Nie miałem ochoty na sen, delektowałem się każdym dźwiękiem i słowem, które usłyszałem. Byłem niezmiernie poruszony, a na tym się nie skończyło. Przerywnikiem było, zdecydowanie bardziej żywe „Halt Mich”. Lirycznie odnoszące się do niszczycielskiej tęsknoty za ukochaną osobą. A także wokalny lament w „Not every pain hurts”, z kolejną zamianą Tilo i Anne. Miłosnych ballad ciąg dalszy. „Ohne Dich ist Alles Nichts”, tytuł mówi sam za siebie. Czasem mam wrażenie, że nie ma takiego utworu w twórczości Lacrimosy, w którym nie pojawia się słowo „liebie” czyli miłość. Gdy tylko znajdę więcej czasu zbadam to dokładniej. Być może w kolejnym sprawozdaniu z koncertu tego zespołu podam rezultaty mych badań.
Nie liczyłem na zbyt wiele możliwości wyszalenia się podczas tego wydarzenia. Od tego jest heavy metal i punk. Jednak, gdy tylko zespół zakończył epickie „Rote Sinfonie”, czyli najdłuższy, bo 11 minutowy majstersztyk z krążka „Revolution” nadciągnęło istne szaleństwo. Po serii smutnych, uczuciowych piosenek, nadszedł czas na happy end. Przekazująca mnóstwo optymizmu, wręcz motywujące „Stolzes Herz”. Nastąpił totalny wybuch gromadzonych przez cały ten czas emocji. Wszyscy śpiewali i skakali. Niezwykłe uczucie, niemożliwe do opisania! Muzycy byli pozytywnie zaskoczeni mocą naszych strun głosowych. A „Dumne Serce” okazało się wisienką na torcie.
Co jakiś czas, podczas koncertu zmieniała się zawieszona z tyłu sceny płachta. Na początku było to logo Lacrimosy, a na końcu… twarz Tilo. Zdecydowanie zasłużył na brawa, za kontakt z publicznością. Gdy „Stolzes Herz” dotarło do gitarowej solówki, Wolf chwycił jedną z flag i zaczął nią kołysać.
Po wszystkim nastał stopniowo rosnący aplauz. Każdy dobry koncert musi mieć bis. Krzyczeliśmy „Lacrimosa! Lacrimosa” jeszcze zanim muzycy zniknęli za kulisami.
Wywalczyliśmy, chyba zasłużony podwójny bis w postaci wspólnie zaśpiewanego „Der Morgen Danach” oraz 27 w set-liście „Feuer”.
Nikt nie chciał, by ta cudowna chwila miała dobiec końca. Ani my, ani nasi idole, dla których ta noc także była niezwykła. Jednak 2,5 godzinne show wydusiło z całej szóstki wszystkie poty. Pozostało im ukłonić się nisko i słuchać dziękczynnych braw. Mój czwarty koncert w tym klubie i czwarty niezwykle udany! To był jeden z najlepszych prezentów urodzinowych, o jakich mogłem marzyć.
„Progresja” opustoszała i oczekiwała kolejnych gwiazd i głodnych muzyki fanów.
Następna relacja(?) : LUXFEST, HALA ARENA, POZNAŃ, 17.11.2012
Zapraszam do galerii zdjęć z koncertu !!!
http://alternation.pl/lacrimosa,id,437,koncerty.html#prettyPhoto
MATERIAŁY VIDEO :
"Stolzes Herz"
https://www.youtube.com/watch?v=h6V7e0nkc7M
"Weil Du Hilfe Brauchst"
https://www.youtube.com/watch?v=5cq0T8hGH74
"Irgendein Arsch Ist Immer Unterwegs"
https://www.youtube.com/watch?v=Uq4coZ_XP6w
"Der Morgen Danach"
https://www.youtube.com/watch?v=BF0U7L34-5A
Tekst na temat recenzji filmowej
Na stronie klasowej jest już dostępny tekst na temat recenzji filmowej - w dziale dokumenty: dziennikarstwo. Proszę go przeczytać i zrobić notatkę na środę.
niedziela, 6 stycznia 2013
sobota, 5 stycznia 2013
Praktyki w ZW- Julia
Na początku roku szkolnego nasz wychowawca powiedział nam,
że co tydzień, w środę dwie osoby będą chodziły na praktyki w zw.pl. Pomyślałam
sobie wtedy, że to może być całkiem interesujące doświadczenie.
21 listopada nadszedł czas mojej praktyki. O 8 rano
spotkałyśmy się z Asią przed drzwiami redakcji. Byłyśmy naprawdę zdenerwowane i
odczuwałyśmy niepokój. Czekając na przyjście któregoś z pracowników
rozmawiałyśmy o naszych tematach na sondy. Wybrałam temat lumpeksów, ponieważ
wydawał mi się on odpowiedni do miasta Wschowa. Asia myślała nad tematem WDŻ-tu
w szkołach. Kilka minut po godzinie ósmej
zjawił się pan Adam Muszkietu . Oprowadził nas po wszystkich pomieszczeniach
redakcji, a potem pokazał nam nasze miejsce pracy. Porozmawialiśmy o naszych
tematach na sondy. Pan Adam Muszkieta dał nam kilka wskazówek i rad, oraz wyznaczył nam czas do 9:30. W tym
czasie miałyśmy za zadanie opracować pytania do sond, napisać krótkie artykuły
i wymyślić tytuły. Wydawało nam się, że mamy mnóstwo czasu. Jednak te półtora
godziny minęło naprawdę bardzo szybko, na szczęście wyrobiłyśmy się ze
wszystkim. O 9:40 razem z panem Michałem
wyruszyliśmy na miasto. Idąc w kierunku rynku dopiero poczułam
zdenerwowanie i stres. Nie wiedziałam, czy podołam zadaniu w przepytywaniu
obcych mi ludzi. Pierwszy zapytany pan chętnie udzielił nam wyczerpującej
odpowiedzi. Przy trzeciej pytanej osobie
stres zniknął, natomiast pojawił się problem z mikrofonem, dlatego musieliśmy
wrócić do redakcji po zapasowy kabel. Po powrocie na ulicy miasta
kontynuowaliśmy przepytywanie ludzi. Większość na pytanie czy chodzą do
lumpeksów odpowiadała, że nie. Z racji tej, że sama często tam goszczę i jest
naprawdę dużo klientów, zdziwiło mnie to. Może nie trafiałam na odpowiednich
ludzi. Niektórzy za wszelką cenę unikali udzielenia odpowiedzi tłumacząc że nie
mają czasu. No cóż…Zmierzaliśmy w stronę Staszica, aby Asia mogła przeprowadzić swoja sondę. Zdziwiło mnie to jak uczniowie Zespołu Szkół
reagują na nasz widok. Jedni po prostu uciekali, inni odwracali się do nas
tyłem mając nadzieję, że nie podejdziemy. Na szczęście znalazły się nieliczne
osoby, które chętnie lub mniej chętnie odpowiedziały na pytania zadane przez
Asię. Następnie ruszyliśmy w stronę jednego z lumpeksów ‘Oskar’. Tam miałam
zamiar nagrać setkę do swojej sondy i przeprowadzić krótki wywiad z ekspertem,
którym miała być ekspedientka. Niestety żadna z pań sprzedających w sklepie,
mimo naszych próśb, nie zgodziła się odpowiadać. Nagraliśmy więc setkę i
poszliśmy do Zana. Tam przepytałam paru uczniów czy chodzą do lumpeksów. Wydaje
mi się, że nikt nie chciał się do tego przyznać . Później poszliśmy do
kolejnego lumpeksu spróbować szczęścia z ekspedientkami. Udało się.
Właścicielka sklepu z odzieżą używaną zgodziła się na wywiad. Ucieszyło mnie
to. Myśląc o tym, aby wypaść jak najlepiej znów pojawił się stres. W czasie zadawania pytań plątał mi się język
i miałam trudności z ułożeniem poprawnego zdania, na dodatek po skończeniu
wywiadu operator kamery powiedział, ze przez cały czas włosy zakrywały mi
twarz. Chciałam nagrać wywiad jeszcze raz, ale odpuściliśmy i wróciliśmy do
redakcji. Podczas gdy pan Michał montował nasze sondy miałyśmy czas na
przekąszenie czegoś i dopracowanie naszych artykułów. Gdy nasze sondy były
gotowe pan Michał pokazał nam je i zapytał czy chcemy coś zmienić. Nie
chciałyśmy. Czas naszych praktyk powoli dobiegał końca. O 14:00 podziękowaliśmy
sobie za współpracę i opuściłyśmy redakcję.
Myślę, że dopiero takie praktyki pozwoliły nam zobaczyć jak
naprawdę wygląda praca dziennikarza i że nie jest to wcale łatwe zadanie, jakie
mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Mi osobiście bardzo się podobało,
zaskoczyła mnie uprzejmość innych dziennikarzy tam pracujących. Z panem Michałem
chodząc po mieście mogłyśmy porozmawiać na różnorodne tematy nie tylko
dotyczące dziennikarstwa, co spowodowało, że stres zniknął, a my czułyśmy się
swobodnie. Teraz wiem już, że swoja przyszłość chcę powiązać właśnie z
dziennikarstwem .
Subskrybuj:
Posty (Atom)