środa, 28 listopada 2012
Dresden ist super, czyli niemiecka premiera filmu „Wizyty królewskie we Wschowie”
W dniach od 22 do 24 listopada grupa uczniów z I Liceum
Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Tomasza Zana we Wschowie, pod
opieką nauczycieli – pani Joanny Ocieczek, nauczycielki języka niemieckiego i
pana Tomasza Wojnarowskiego, nauczyciela języka polskiego, uczestniczyła w
wyjeździe do Drezna, w celu prezentacji filmu dokumentalnego „Wizyty królewskie
we Wschowie”.
Polska premiera filmu miała miejsce we wschowskim liceum w
październiku tego roku. Tym razem „Wizyty królewskie…” w wersji
niemieckojęzycznej zostały zaprezentowane publiczności zebranej w imponującej,
protestanckiej świątyni znajdującej się w jednej z dzielnic Drezna. Zarówno
pokaz filmu jak i związane z nim zainteresowanie Wschową ze strony licznie
zgromadzonych widzów oraz sam pobyt na terenie Drezna, zrobił na twórcach
dokumentu niezwykłe wrażenie. O swoich wrażeniach z wizyty w Niemczech pisze
Michał Majer:
„Nächste Station – Dresden" - oznajmił nam spiker w
pociągu, kiedy nasza podróż dobiegała końca. Nam, czyli grupie uczniów z klasy multimedialno-dziennikarskiej,
w składzie: Ola Jakubowska, Sabine Urbaniak, Karolina Widera, Joanna Walkowiak,
Patryk Matysek i Michał Majer. Podróż rzeczywiście była męcząca. Do stolicy
Saksonii wyruszyliśmy o godzinie drugiej w nocy a na miejscu byliśmy dopiero
około południa. Po co tam pojechaliśmy i dlaczego właśnie my? Otóż od kwietnia
do czerwca pracowaliśmy nad filmem dokumentalnym pt. „Wizyty królewskie we
Wschowie”. Jego premiera odbyła się w naszym liceum 5 października. Film powstał w ramach współpracy Drezno-Laubegast i Sława-Lubogoszcz oraz przy
wsparciu członków Towarzystwa Współpracy
Polsko-Saksońskiej. Na polską premierę przybyli członkowie tych pozarządowych
organizacji oraz przedstawiciele władz Drezna. Wówczas to otrzymaliśmy
zaproszenie do Drezna, aby zeprezentować pełną, niemieckojęzyczną wersję filmu.
Na drezdeńskim dworcu kolejowym
(swoją drogą bardzo podobnym do wrocławskiego) oczekiwali na nas
przedstawiciele stowarzyszenia, Frank Műller i
Dietrich Krause. Powitali nas bardzo serdecznie. Bariera językowa nie stanowiła
problemu – towarzyszyła nam przecież p. Joanna Ocieczek, która uczy języka
Goethego i Schillera, a poza tym jeden z naszych niemieckich przyjaciół, p. Műller, dobrze władał językiem polskim. Ze stacji kolejowej nasi
gospodarze zabrali nas do miejsca zakwaterowania. Nasze mieszkania znajdowały
się w jednej z dzielnic tego ponad pół milionowego miasta, czyli w Laubegast, którego
polskim odpowiednikiem jest miejscowość Lubogoszcz. Miejsce naszych noclegów zaskoczyło nas bardzo pozytywnie,
okazało się, że są to mieszkania w domach, które latem można wynająć w celach
turystycznych. Po zaspokojeniu potrzeb ciała (mam tutaj na myśli sen), nadszedł czas uroczystej premiery filmu, którą
zaplanowano na godzinę 18.00.
Świątynia, w której miała odbyć
się projekcja, bardzo szybko wypełniła się gośćmi. Na wieczór zaplanowano
wystąpienia przedstawicieli władz oraz ludzi kultury i nauki. Zadbano również o
muzyczne doznania, czyli wystąpienia lokalnego zespołu muzycznego oraz koncert
organowy. Film spotkał się z dużym uznaniem publiczności, a pozytywne
komentarze wymieniano także na przyjęciu, które odbyło się po premierze w
ratuszu w Laubegast. Na uroczystość przyjechali także przedstawiciele Sławy.
Podczas tego niezwykłego dnia zaskoczyła nas jeszcze jedna rzecz – niezwykła
gościnność i otwartość naszych niemieckich gospodarzy, tj. burmistrza i
przedstawicieli Towarzystwa Współpracy Polsko-Saksońskiej. W dowód uznania za
dobrze wykonaną pracę otrzymaliśmy również drobne upominki.
Kolejny dzień, czyli piątek 23
listopada, miał upłynąć pod znakiem zwiedzania dawnej stolicy Sasów. Rano
przyszli po nas nasi niemieccy opiekunowie i zabrali całą grupę na wycieczkę po
mieście. Stare a właściwie nowe miasto, wywarło na nas niesamowite wrażenie.
Jeśli ktoś nie wie, zapewne nie domyśli się, że w 1945 roku było ono kompletnie
zrujnowane w wyniku nalotów bombowych – na przykład niesamowite barokowe wnętrza
luterańskiego Kościoła Marii Panny nie sprawiają wrażenia odbudowanych. Dopiero
podczas zwiedzania wystawy w podziemiach kościoła można zobaczyć pamiątki
świadczące o tym, że budowla była doszczętnie zniszczona. Myślę, że architekci
i artyści pracujący przy tworzeniu nowych wnętrz kościoła oddali zamysł i
kunszt barokowych mistrzów. Nasi przewodnicy pokazali nam także gmach Akademii
Sztuki, Albertinum. Następnie stojąc w miejscu, z którego na Drezno spoglądał sam
Napoleon – specjalnie oznaczono je literą N – mogliśmy poczuć się jak wielcy
zdobywcy i z zachwytem spoglądać na Katedrę Świętej Trójcy i Zamek rezydencyjny
książąt Saksonii. Do interesujących elementów należy również malowidło ścienne
„Orszak książęcy”, na którym przedstawiono wszystkich władców i elektorów
dawnego księstwa Saksonii. Ze ściany spoglądały na nas m.in. postacie Augusta
II i Augusta III – bohaterów naszego filmu. To nie był jeszcze koniec
kulturowych doznań. Czekało na nas jeszcze serce Drezna – zespół pałacowy
Zwinger – późnobarokowe cudo powstałe na życzenie Augusta Mocnego. Mieści się w
nim Galeria Starych i Nowych Mistrzów, jedna z najbardziej znanych w Europie
galerii sztuk. Aby wrażeń artystycznych stało się zadość, Karolina i Ola uczyniły
rokokowe oblicza Zwingeru tłem dla tańca Gangam Style - ich popis artystyczny
można zobaczyć w ostatnich scenach filmowej relacji z wyjazdu, jaką
przygotowaliśmy podczas wyprawy do Drezna. Na turystycznej mapie miasta możemy
odznaczyć również gmach Opery Sempera oraz Komnatę Turecką, która jest częścią
ekspozycji na Zamku Rezydencyjnym i prezentuje zbiory orientalne gromadzone
namiętnie przez dwóch Augustów m. in. niezwykłe namioty tureckie.
Po wycieczce z naszymi
przewodnikami udaliśmy się do Altmarkt Galerie na zakupy i posiłek. Spędziliśmy
tam kolejnych kilka godzin. Wracając wieczorem do domu raz jeszcze wybraliśmy
się na drezdeńską Starówkę, a w zasadzie na jeden z mostów na rzece Łabie,
dzielącej miasto na dwie części. Trzeba przyznać, że wieczorem Drezno nabrało
jeszcze większego uroku, dzięki czemu mieliśmy okazję zrobić wiele niecodziennych
zdjęć. Do swoich mieszkań wróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni. Laubegast
podobnie jak całe Drezno jest piękne – dzielnica w całości składająca się z
jednorodzinnych domków i starych willi podczas wieczornego spaceru również
wywarła na mnie duże wrażenie, zwłaszcza spokój i cisza jaka tam panowała,
żadnego zgiełku, hałasu. Małe, przecinające się uliczki tworzyły znakomitą
scenerię.
Poranek dnia trzeciego był
czasem pakowania i przygotowań do wyjazdu. Nasi gospodarze zabrali nas na
dworzec, gdzie serdecznie nas pożegnali. Mieliśmy jeszcze czas wolny, tym razem
mogliśmy zobaczyć nowoczesną część Drezna – skupiska centrów handlowych i nowe
dzielnice. Po kilku godzinach znów wsiedliśmy do pociągu, tyle że tym razem nie
usłyszeliśmy głosu spikera oznajmującego przyjazd do naszej stacji końcowej –
Leszna… bo w polskich pociągach po
prostu go nie ma...
Zmęczeni, ale niezwykle
zadowoleni - tak najkrócej można
określić nasze wrażenia z niemieckiej wprawy. Wszyscy jesteśmy zgodni co do
tego, że Drezno jest super, a właściwie powinniśmy powiedzieć: Dresden ist
suppa.
wtorek, 27 listopada 2012
poniedziałek, 26 listopada 2012
niedziela, 25 listopada 2012
Sprawy różne i komunikaty- WOS
Informacja dla osób, których ostatnio nie było na lekcji: zadania musicie dostarczyć Pani we wtorek a kartkówkę napisać na 7 godzinie w czwartek, jeśli się ktoś na niej nie pojawi otrzyma ocenę niedostateczną :)
środa, 21 listopada 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)